poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Code Geass- Lelouchu umarł?


Code Geass- Lelouchu umarł?



Cześć, jestem świeżo po obejrzeniu 2 sezonów Code Geass, i wiecie co wam powiem? Żałuję, że nie zobaczyłem go wcześniej. Kreska może nie pierwszej jakości, ale to nie jest najważniejsze, całego uroku produkcji dodaje ciekawe poprowadzona fabuła, genialny soundtrack (poniżej podam kilka epickich nutek) i bohater, który przypadł mi do gustu już od początku serii. Żeby nie było kolorowo muszę się przyznać, że do Code Geass zabierałem się 3 razy, na początku sprawdziłem 1 odcinek, zapomniałem o nim na 2 tygodnie.... później 2.. i ta sama sytuacja, dopiero za trzecim razem postanowiłem dokończyć Geassa i żałuję tylko jednego. Tego, że już się skończyło.

Wszyscy wiemy  jak potoczyła  się  końcówka serii (Ci którzy nie wiedzą nie czytać, lepiej sami się przekonajcie bo warto :))a mianowicie zamach na Lelucha i jego śmierć- Tylko czy na pewno? Myślałem nad tym sporo i wydaje mi się, że wysnułem parę teorii które mogą sprawić, że jednak nasz bohater miał przygotowany jakiś plan i wyszedł cało z opresji. 
Moim zdaniem Lelouchu upozorował własną śmierć, dlaczego? Odpowiedź może i nie jest prosta ale nasuwa się po pewnym czasie. Charles imperator Brytanii po pokonaniu V.V uzyskał nieśmiertelność, i według mnie gdy został wciągnięty przez świat C.C  na rozkaz młodego księcia(co równałoby się ze śmiercią) przypadła ona naszemu bohaterowi. Jeśli ta teza znalazła by swoje potwierdzenia nie mogło by być opcji  w której Leluchu umiera , mógł udawać jedynie martwego.
  
Drugą wskazówką jest końcowa scena ostatniego odcinka gdy C.C jedzie na wozie wypełnionym sianem  powożonym przez tajemniczego woźnicę. Głośno rozmyśla nad Geassem i jego wpływem na samotność człowieka,  w pewnym momencie pada pytanie kierowane imiennie do naszego protagonisty.Niestety nie jestem do końca pewny czy C.C zadała pytanie sama sobie czy też woźnicy. Jeśli zadała by je mężczyźnie to zagadka została by rozwikłana natychmiastowo. (Może to jednak wewnętrzny dialog kobiety?)- Tego niestety nie wiem. Łącząc jednak ze sobą te dwa wątki możliwe, ze woźnicą jest nie kto inny jak sam Lelouchu. ( chciałbym, żeby tak było.) i teoria stawiana przez część fanów tego anime odnośnie śmierci bohatera upada.

Osobiście nie wierzę,  w to, że osoba posiadając ogromną broń w postaci swojego intelektu nie znalazła innego wyjścia z sytuacji niż śmierć. W sytuacji gdyby moje zdanie znalazło odzwierciedlenie w rzeczywistości i koniec 2 sezonu byłby zapowiedzią kolejnych  przygód to byłbym rozczarowany.  Uważam serię za skończoną w idealnym miejscu i czasie,  dającą nam fanom możliwość snucia własnych wersji zakończeń, domysłów, planów, tak jak ja zrobiłem to w tym krótkim przemyśleniu. 

A jaka jest wasza opinia na temat śmierci Leloucha?
Muzyka którą obiecałem na początku :):
Ikar :)

wtorek, 12 sierpnia 2014

3 najbardziej denerwując mnie rzeczy w grach i anime.



1. Bohater nieudacznik.


Po prostu nie trawię gdy główny protagonista serii już od samego początku jest biedną zagubioną owieczką wśród w miarę dobrze prosperującego stada, a jego jedynym celem życiowym i obraną drogą jest to by zaakceptowali go inni. (jakie to przykre).  Sam zastanawiam się jakim cudem obejrzałem Naruto i temu podobne serie.  Czy to cieszy się aż tak dużą popularnością bo ludzie mają problemy sami ze sobą lub są niedoceniani i potrzebują kogoś takiego jak ciapowaty bohater by poczuć się lepszym? Żeby nie być hipokrytą przyznam, że lubię gdy głównemu bohaterowi dzieje się krzywda ( jakby to dziwnie nie zabrzmiało) i w pewnym momencie czy to za sprawą motywacji psychicznej, fizycznej dostaje kopa energii niszcząc przy okazji wszystkich wrogów, ale bez przesady. Prawie umierający i nagle żywy pełny sił- tego już nie jestem w stanie strawić.


2.Kobieta w opresji.

Tytuł mówi sam za siebie. Motyw kobiety rozpaczliwie potrzebującej pomocy z rąk naszego wirtualnego alter ego  jest nie do zniesienia. Coś tak oklepanego i monotonnego, że aż dziw bierze, że pojawia się on w nowszych produkcjach.  Boże... wiem, że ludzie potrzebują jakiegoś głębszego uczucia, chwili relaksu,  ja też go potrzebuję dlatego chcę się dobrze bawić a nie oglądać ckliwą historię  pisaną  przez kalkę z pierwszego lepszego romansu. Gdybym chciał coś takiego obejrzeć, przeczytać czy pograć sięgnąłbym po wyżej wymienioną kategorię. Kolejny raz moja nikczemna natura bierze  górę nad rozsądkiem i domaga się by więcej było gier i anime, w których postacie żegnałby się ze światem jak w grze o tron. Nie pozostaje mi nic innego jak czekać  i modlić się o zmianę.


3. Wieczna ewolucja antagonisty.



Szlag mnie trafia jak pomyślę, że na końcu danej przygody przyjdzie zmierzyć mi się z milionem kolejnych wcieleń antagonisty.  Przykładami tego zjawiska można sypać godzinami ot choćby Komórczak z Dragon Ball  Z, Aizen z Bleacha czy Jubi z Naruto. Nie rozumiem czy jest to próba przedłużenia na siłę serii, gry, czy też zwykła bezmyślność twórców doprowadzając mnie czasami do szewskiej pasji. 

Dzisiaj trochę krócej i bardziej po hejtersku, ale musiałem wygarnąć to, co od dłuższego czasu leży mi na wątrobie. A jakie są wasze typy ? Co was najbardziej irytuje?
Podzielcie się ze mną swoją opinią na Facebooku :).


Ikar.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Black Bullet czyli jak zastąpić shingeki no kyojin.


Wizja upadku naszej cywilizacji  to temat rzeka, mimo ogromu produkcji zalewających internet, telewizję i inne media zdaje się być jednak  ciągle niewyczerpany.  Ma w sobie coś  niezwykłego i fascynującego, sprawia, że zaczynam się zastanawiać, a co by było gdyby to naprawdę się wydarzyło. jakbym odnalazł/a się w danej sytuacji?  Właśnie taką sytuację przedstawia Black bullet, anime którą podsunął mi pod nos mój znajomy. 
Na początku byłem do niego nastawiony bardzo sceptycznie, ponieważ po shingeki no kyojin moje oczekiwania były bardzo wygórowane i myślałem,  że czas poświęcony tej produkcji będzie zmarnowanym a wyżej wymieniona produkcja będzie jedynie marną emitacją" ataku tytanów". Z perspektywy czasu cieszę się, że się myliłem.

w 2021 roku Ziemię najechały potowry zwane Gastrea i wybiły sporą część populacji . Ludziom udało się odeprzeć atak.  Reszta ocalałych schorniła się w strefach bezpieczeństwa otoczonych olbrzymimi monolitami z varanium ( rodzaj metalu), których zadaniem było odstraszanie stworów( nie trawiły jego obecności). Potwory były nosicielami wirusa , który przenosił się na ludzi poprzez dostanie się do ich ciała, na przykład podczas ugryzienia. Gdy stężenie wirusa przekroczyło 50% człowiek ulegał mutacji w jednego z Gestrea. 
Nie wiadomo do końca jak ale jeśli zainfekowana została kobieta w ciąży choroba przenosiła się na płód tym samym zarażając jej potomstwo tak zwane "przeklęte dzieci".  Zyskiwały one nadprzyrodzone umiejętnośći, w których ludzkość dostrzegła szansę na pozbycie się niechcianych przbyszy z planety. Dzięki temu powstały organizacje bezpieczeństwa, które zatrudniały  inicjatorów (przeklęte dzieci) i promotorów (osoby sprawujące na nimi opiekę.). W ten sposób poznajemy naszych głównych bohaterów : Rentarou Satomi i Enju. 

Dalszej częśći anime nie ma co opisywać by nie psuć zabawy tym, którzy jeszcze go nie oglądali. Powiedzieć natomiast mogę jedno. To anime jest warte obejrzenia pod każdym względem poczynając od kreacji bohaterów poprzez poczucie humoru twórców, kończąc na niesamowitym post-apokaliptycznym klimacie. Czekam z niecierpliwością na kolejny sezon ,który mam nadzieję wyjdzie niedługo. Końcówka twórczośći Shidena Kanzaki (autor anime)  nie wyjaśnia wszystkiego do końca i daje  naprawdę mocne powody by podejrzewać, że prędzej czy później doczekamy się kontynuacji. Jeszcze raz polecam bardzo mocno wszystkim tym, którzy chcą obejrzeć coś fajnego w nudne sobotnie popołudnie.
Ikar

Bad ass w anime?-Zdecydowane tak! Ranking top 3!

Cześć, dzisiaj przedstawię wam  zestawienie trzech postaci z mangi/ anime które uważam za  totalnych bad ass.  Dlaczego  nie zestawienie pięciu, sześciu czy tam piętnastu ? Po prostu uważam, że nie ma co przesadzać  z długością artykułu. Chciałbym, żebyście czytając to nie zanudzili się na śmierć a poznali moje typy. Poza tym łatwiej jest dokonywać zmian w tak ścisłej czołówce, a nie ukrywajmy, takie mogą się pojawić podczas oglądania kolejnych ciekawych serii. Przy opisie niektórych postaci posłużę się pewnymi cytatami z Wikipedi lub innych stron, jeśli uznam, że sam nie uchwycę lepiej bohatera lub moje zdanie, wiedza o nim będzie na podobnym poziomie.

                                  
               

Kazuma Yagami   Główny bohater anime. Mimo iż pochodzi z rodziny władającą magią ognia, to nigdy nie potrafił jej opanować, na skutek czego zostaje wygnany. Opuszcza Japonię. Kazuma odkrywa w sobie moc Fū-Jutsu. Zawiera pakt z Duchem Wiatru i staje się Kontrahentem, posiadającym nieograniczoną moc nad magią wiatru. Od tego czasu podróżuje po świecie jako renomowany egzorcysta, za słoną opłatą tępi najróżniejsze duchy i demony. Porzuca także nazwisko Kannagi i przybiera nowe, Yagami. Kazuma pod względem charakteru wydaje się być osobą nonszalancką, niezwykle pazerną, oraz nieco arogancką.

Co czyni Kazumę bad ass'em? To, że pomimo wygnania i początkowyh niepowodzeń życiowych nie załamuje się. Podpisuje kontrakt z Duchem Wiatru by stać się silniejszym, chce by inni widzieli jego siłę. Podziwiali go. W pewnym sensie dokonuje zemsty za wcześniejsze wypędzenie pokonując członków swojego rodu. A w późniejszym etapie pracuje dla nich żądając przy tym astronomicznych wynagrodzeń.

                               



Scar to jedna z ofiar wojny w Ishivalu, po śmierci brata, który w niej zginął zabity przez państwowych alchemików znienawidził ich.Postanawia dokonać zemsty.Wiedząc, że działa wbrew swojej religii porzuca własne imię i, kształtuje się na kata, który wykonuje boską karę.  Scar uosabia w sobie coś legendarnego, przez pewien czas jest legendą która powoli aczkolwiek systematycznie uszczupla potencjał ludzki państwowych alchemików. Pamiętam, że zawsze kiedy pojawiał się na ekranie wiedziałem, ze wydarzy się coś niezwykłego, i tak było! Scar to jedna z tych postaci, która praktycznie od początku serii wie czego chce i mimo trudności, cierpienia i ran stopniowo dąży do jego realizacji.

                                       


                



Madara Uchiha- Myślę, że tej akurat postaci nie trzeba przedstawiać nikomu. W moim uznaniu utożsamia czysty geniusz i nawet pod tym względem nie ma się co z nim mierzyć Lelouch Lamperouge z Code Geass. Nie wiem, w którym momencie autor postanowił wprowadzić tę postać ale było to jego najbardziej udane posunięcie. Przywódca klanu, który zostaje odsunięty od władzy, w pewnym sensie postać tragiczna bo od początku zdaje sobie sprawę, że Uchiha są skazani na zagładę. Odchodzi z wioski by planować własną zemstę, twórca planu księżycowego oka. Według mnie wygrywa tę kategorię bezkompromisowo.


sobota, 2 sierpnia 2014

Mario Bros, odkrycie po latach- Czyli bardzo prawdopodobna wersja powstania gry.


Oglądałem  ostatnio jednego z moich ulubionych komików amerykańskich podczas jego  stand up odnośnie twórczości pod wpływem różnych środków odurzających, między innymi trawki, i nagle  "puff" otworzyły mi się oczy i zrozumiałem, że prawie całe dzieciństwo grałem w jedną z produkcji, która zapewne powstała właśnie w taki sposób.

Mario, bo o nim mowa, był dosyć popularną grą w czasach mojego wczesnego dzieciństwa i nie znam takiej osoby, która powie " Słuchaj, nigdy nie grałem w mario". Dlaczego? Bo każdy w to grał. Ale wracając do mojego wywodu. Co miała w sobie ta gra, że była aż tak popularna w owych czasach? Odpowiedzi jest parę.  Pierwsza z nich to taka, że wówczas nie było za dużo gier, które jako tako mogłyby utrzymać przy sobie gracza na dłuższe chwile. A po drugie?  Fenomenalny kontent i pomysł.  Cały czas mam wrażenie, że grę wymyśliło grono znajomych z lekko zaburzoną rzeczywistością. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że:

Mario to  hydraulik, z wyglądu przypominający meksykańskiego emigranta, w wolnych chwilach nie tylko zagłębia się w bliżej nam nieznany świat, w którym przyszło mu walczyć z różnego rodzaju potworkami by ratować z opałów księżniczkę więzioną przez "krwiożerczego "smoka.   Korzystał przy tym z rur kanalizacyjnych niczym z windy skracając sobie drogę. Brzmi zawile? To mam coś jeszcze lepszego.
 Powiedzenie uderzyć głową w mur nabiera zupełnie nowego pozytywnego znaczenia.  Dzielny hydraulik od czasu do czasu rozbijając głową cegłówki pozyskiwał z nich wirtualną walutę i uwaga, dziwnego rodzaju grzybki, po których z niewiadomego powodu się rozrastał. (ilu kulturystów marzy o takim specyfiku).

Oprócz bujnej fantazji twórców grze trzeba przyznać jedno. Mimo, że na rynku  jest już grubo od ponad 20 lat to dla mnie, jak i pewnie wielu osób pozostaje jedną z najlepszych platformówek w jakie grałem. I nie chodzi tu o walory wizualne takie jak grafika czy dźwięk, ale o samą gyrwalność. Obecnie większość gier tego typu jest uproszczona do minimum a zgon w nich nie wiąże się z niczym więcej niż powtórzeniem danego etapu. Dzisiejsze platformówki nie wymagają od nas praktycznie wysiłku. Mario na start oferował nam 3 życia (ich liczba mogła się zwiększyć) i nic poza tym .  Do dziś pamiętam nerwy i nutę ekscytacji po ukończeniu danego etapu, wspólną rywalizację między kolegami z najmłodszych lat o to kto dalej zawędruje, albo tak zwane granie do "śmierci".  A gdy uratowaliśmy damę z opresji i gra się skończyła? Żaden problem! Można było grać od nowa- takie gry nigdy się nie nudzą.

Mario swoją prostotą  odniósł wielki sukces i nawet dzisiaj na rynku gier obserwować możemy wiele mniej lub bardziej udanych kontynuacji. Jest grą ponadczasową, w którą zagra zapewne jeszcze nie jedno pokolenie gammerów.


Ikar.

środa, 30 lipca 2014

Sword Art Online 2- Godna kontynuacja poprzedniczki czy totalna klapa?

Każdy z nas ma taką produkcję. nieważne czy to serial, film, czy anime, którą wspomina z lekką nostalgią i zawsze chętnie do niej wraca.  W moim przypadku   jest ich wiele i gdybym je wszystkie obejrzał od początku to pewnie  wyrosłaby mi broda i do tego zdążyła posiwieć. Skupię się więc na jednej z tych która niedawno doczekała się kontynuacji. Nie mam pojęcia czy ktoś słyszał o "Sword Art Online" ale śmiało mogę powiedzieć, że to anime według mnie można zaliczyć do wyżej wymienionej grupy. Dla niewtajemniczonych dwa słowa wprowadzenia:

w 2022 roku wynaleziono technologię fulldive która pozwala korzystającemu z niej zanurzyć się całkowicie w wirtualnym świecie. Twórca tego system wraz z nim stworzył pierwszą grę pozwalającą w pełni wykorzystać możliwości swojego wynalazku. Jak nie trudno się domyślić na premierę gry czekało wielu rozentuzjazmowanych fanów ( w sumie też byłbym w stanie dużo zapłacić, żeby mieć do niej dostęp). Grę dopuszczono do sprzedaży w edycji limitowanej, jedyne 10 tysięcy kopii. Jedną z nich posiadał  Kazuto Kirigaya były beta tester produkcji. Po zalogowaniu się do gry odkrywa, że opuszczenie jej wcale nie będzie tak proste.

Właśnie od tego momentu ta produkcja zawładnęła moim sercem. Gy ja zaczynałem ją oglądać była już serią skończoną, tak więc nie miałem zbytnich przeszkód by obejrzeć ją w jeden wieczór( długi wieczór).

Nie wiem jak wy, ale ja zawszę zżywam się z bohaterami i po skończonej, książce, grze, filmie czuję pewien niedosyt nawet jeśli większość wątku głównego wydaje się logicznie i spójnie zakończona. Czuję się wtedy dokładnie tak samo jakbym przed chwilą zjadł ale znowu zrobił się głodny. Szczerze powiedziawszy zawsze staram się zapominać o danym produkcie przerzucając się na kolejny (  o dziwo ta metoda się sprawdza). W tym przypadku było dokładnie tak samo, aż do czasu zapowiedzi drugiego sezonu. 

Czekałem na niego z utęsknieniem. I oto nadszedł dzień wypuszczenia na wolność pierwszego odcinka drugiej serii. Ręce mi drżały gdy wpisywałem adres ulubionej strony z anime, jeszcze chwila i jest! Oglądam! Po paru minutach  niczym nieskrępowana ekscytacja uległa zdecydowanej stagnacji. Niby już od dawna wiedziałem, że w nowszej  produkcji nie zobaczę radosnego wywijania mieczem a dane mi będzie poczuć zapach prochu i klimat cyberpunka jednak dopiero teraz to do mnie dotarło. Zrobiło mi się przykro, ale  pomyślałem, dam szansę! Przecież to dopiero się rozkręca! 

Za mną 4 odcinki, cztery odcinki bez większej akcji, same dialogi. Nie mówię, że to też nie jest ważne,  owszem jest! Ale  osobiście chciałbym poczuć znów dreszczyk emocji i zwyżkującą adrenalinę.  Takich doznań nie są w stanie zapewnić mi jednak odcinki na obecnym poziomie. Miłośnicy footballu wiedzą jednak, że póki piłka w grze wynik zawsze może się zmienić. Liczę, że ta zasada znajdzie swoje odzwierciedlenie również w tym przypadku i w pewnym momencie poczuję klimat starego dobrego Sword Art Online. 

ikar

wtorek, 29 lipca 2014

O mnie- Czyli o w miarę normalnym gościu.

Jako, że jest to mój pierwszy wpis na blogu wypadałby przedstawić swoją osobę i własne zainteresowania :). Jestem Ikar, zapalony gracz komputerowy, czytelnik literatury fantasy. fan mangi i anime oraz amatorski zawodnik mma. 

Swoją przygodę z grami rozpocząłem jako mały chłopiec od czasu do czasu grający na firmowy komputerze taty gdy tego nie było w pobliżu. Później gdy już dostałem własną maszynę pasja zaczęła się rozwijać, coraz to nowe produkcje coraz więcej zabawy i tak zostało do dzisiaj :).

 Chyba jak u każdej osoby z mojego rocznika, miłość do literatury fantasy zaczęła się od Harrego Pottera, i to właśnie z cyklem, tych  książek utożsamiam sobie swoje dzieciństwo ( przynajmniej tych pierwszych :)) Bo przecież jakie dziecko po wejściu w  magiczny świat zechce go tak szybko opuścić? Nie oszukacie mnie ! Doskonale wiem, że nie tylko ja bawiłem się w Harrego i jego zgraną paczkę przyjaciół. Był nawet taki moment kiedy w wieku 11 lat sam z niecierpliwością czekałem na zaadresowany do mnie list który dostarczyłaby śnieżnobiała sowa.
 .
 Co do Mangi i Anime, szczerze powiedziawszy jestem leniem i zdecydowanie wolę oglądać anime niż czytać mangę. Między bogiem a prawdą przeczytałem tylko kilka tytułów mangi i to w głównej mierze kontynuacje popularnych ekranowych tasiemców, więc fan to chyba lekka przesada. Za to był czas gdy ekranowe produkcje pochłaniałem w ilościach ogromnych praktycznie nie odchodząc od komputera.
.
W granicach 1 liceum narodziła się kolejna  z moich pasji, a mianowicie mieszane sztuki walki (zawsze to jakaś aktywna forma spędzania czasu). Nie widzę w sobie przyszłej gwiazdy areny gladiatorów jednak ten sport jest idealną odskocznią od życia codziennego i  daje raz na jakiś czas możliwość wskoczenia w buty mitycznego wojownika przemierzającego piaski rzymskiej areny.
  
Co będę publikował na moim blogu ? Luźne przemyślenia odnośnie gier, książek, anime, mangi, czasami trochę prywatnych refleksji. Będę pisał o tym co mnie interesuje, więc powinno być ciekawie.

Ikar.